wtorek, 6 lipca 2010

Rower!?

Kilka dni temu będąc w jednym z zaprzyjaźnionych warsztatów samochodowych,zauważyłem że jeden z pracowników ,,walczył" z rowerem. Ooo dobrze że pana widzę- wykrzyknął zauważywszy mnie walczący.
Pan na pewno da radę temu ,,mechanizmowi". Ja? Rowerowi dam radę? No tak pan,pamiętam jak kilka lat temu przyjeżdżał pan do nas na takim śmiesznym rowerze. Dopiero wtedy przypomniałem sobie swoje rowerowe wojaże . Jakieś pięć lat temu ,wychodząc po odbytej terapii z ośrodka leczenia uzależnień,byłem w fatalnej sytuacji finansowej.Auta nie miałem,na bilet autobusowy też nie było mnie stać. Chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji musiałem pracować a o pracę najłatwiej w dużym mieście. Z różnych znalezionych w domu i na złomie klamotów wyrychtowałem sobie rower.
Dziwoląg to był, ale sprawny.Tym to dziwolągiem (z musu) robiłem trasę do Wrocławia35km,po Wrocławiu jeszcze jakieś 25km i z powrotem 35km,czyli razem ok 100km dziennie i tak przez ponad dwa miesiące. Od tamtej pory mam awersję do roweru,który dla mnie stał się synonimem biedy i swego rodzaju upokorzenia. Z jaką ja zazdrością patrzyłem na mijające mnie na trasie maluchy czy inne cacka. Po ok dwóch miesiącach pracy dorobiłem się auta. Kupiłem przeznaczonego do kasacji Forda Granadę Kombi.Autko było leciwe,ponad 25cio letnie ale jeszcze po dokonaniu pewnych napraw w pełni sprawne. Dzisiaj ,,Błękitna laguna",bo tak ją nazywałem tą swoją ,,Grandzię" służy młodemu człowiekowi do wyjazdów na zloty starych Fordów i jest tam ogólnie podziwianym okazem.Ja z racji wieku a może w wyniku poprawy sytuacji materialnej przesiadłem się do amerykańskiej salonki G20. A rower? Rower czasami wożę na wycieczkę ,niech i on ma trochę przyjemności z jazdy amerykańcem.

7 komentarzy:

  1. Szkoda, że masz awersję do roweru. Niezły pojazd.Tylko... właśnie niedawno dowiedziałam się, że jak siadają stawy w kolanach to na rowerze raczej nie można. A może wrotki?:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. a na moje stawy kolanowe ortopeda zalecił właśnie rower - żeby stawów nie obciążać. Patrol pisze... no no

    OdpowiedzUsuń
  3. cześć Patrolu :-)
    długo Cię nie było.

    podziwiam Twoją kondycję! taką trasę pokonać to naprawdę wyczyn! i to codziennie...!

    OdpowiedzUsuń
  4. Emmo,ja tu nie o kolarstwie,jeno o biedzie i samozaparciu.Witam w niskich progach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Być może na stawy jest dobry rower. Ja i tak dużo jeżdżę i nie przejmuje się. Kiedy musiałam sprzedzć malucha, pokonywałam codziennie do szkoły, w której pracowałam i z powrotem do domu trasę 6 km. Niby niewiele, ale po drodze siaty z zakupami w rękach targałam (jesień, zima, wczesna wiosna). Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.Dokładnie Cię odczytałam, ale mi się smutno zrobiło i chciałam tymi wrotkami :)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. No w porównaniu z Twoimi "czterema kółkami" to jednak mizeria. Ale autko masz przefajne :)

    OdpowiedzUsuń