sobota, 15 maja 2010
Decyzja.
To pytanie a raczej propozycja zaskoczyło mnie całkowicie.Po pierwsze jakiej terapii,co to takiego jest ta terapia z czym to się je?Po drugie ,przecież jestem trzeźwy jak niemowlak ,tydzień nie miałem alkoholu w ustach.Po trzecie,jaka terapia,ja już mam plany na najbliższe dni.Wyjdę z ośrodka ,zdobędę,wykombinuję(przecież nie zarobię ) jakieś pieniądze i nareszcie napiję się piwka( był upalny maj).Po za tym za kilka dni obchodzę urodziny i co będę je świętował o suchym pysku na jakiejś terapii? To tylko kilka przeszkód które mi natychmiast stanęły na drodze do podjęcia decyzji ,było ich o wiele ,wiele więcej.Jednak przed oczami miałem też zapamiętany z korytarza ośrodka widok.W tym samym czasie kiedy my,to znaczy ci z odtrucia ,wracaliśmy na swoje sale z górnego piętra schodziła inna grupa na obiad.Szokowała mnie różnica pomiędzy tymi dwoma grupami ludzi.Z jednej strony my,to znaczy ci z odtrucia: nieogoleni,niechlujni, ubrani byle jak,najczęściej w to w czym nas dostarczono na odtrucie,przy tym wszystkim dość rubaszni i hałaśliwi.Wiadomo zabiegi lecznicze trochę podreperowały nasze nadwątlone alkoholem siły witalne.Z drugiej strony szli ludzie ,ostrzyżeni,ogoleni ,porządnie ubrani wręcz pachnący,do tego jeszcze zachowywali się cicho,spokojnie .Już wtedy ta grupa mi się podobała i myślałem co trzeba zrobić by znaleźć się wśród nich a tak naprawdę to im zazdrościłem.Tak, ten widok i chęć znalezienia się w tej drugiej grupie zaważył na mojej decyzji o podjęciu terapii. cdn.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no tak, ale żeby zauważyć tę różnicę i pozazdrościć tamtyej grupie musiałeś jednak wytrzeźwieć. taka ważna decyzja chyba musi zapaść w pełni świadomie, prawda?
OdpowiedzUsuńNa takie odtrucie trafia się nie bez powodu.W tamtym czasie picie już bardzo mi przeszkadzało w życiu.Tak po prawdzie to nie bardzo miałem do kogo wracać z tego odtrucia.Małżeństwo się rozleciało,syn uciekł od pijącego ojca za granicę do matki.Powoli docierało do mnie że muszę coś ze sobą zrobić,tylko jeszcze nie wiedziałem jak.Z tą pełną świadomością to trochę przesada.W pełni świadomie na siebie i swoją sytuację to dopiero w połowie terapii mogłem spojrzeć.
OdpowiedzUsuńchyba najbardziej mnie przeraża na myśl o piciu to, że mogłabym nie mieć gdzie mieszkać i co jeść. widuję codziennie ludzi, którzy nie mam pojęcia za co żyją i gdzie nocują...i za co piją...
OdpowiedzUsuńMiałem kilka takich ,,wypraw w Himalaje" ,kiedy to nie bardzo wiedziałem gdzie zasypiam i gdzie się budzę. Dom na szczęście udało mi się zachować.Ostatni rok przed terapią z trudnością udało mi się jako tako odtworzyć w pamięci ,oczywiście podpierając się opowieściami współtowarzyszy ,,himalajskich wypraw".
OdpowiedzUsuńwybacz, jeśli posuwam się w tym pytaniu za daleko, ale co z rodziną? dom to rodzina, nie tylko dach nad głową...
OdpowiedzUsuńEmmmo,nie czytasz komentarzy? piętro wyżej jest i o tym.Przynajmniej tak to wyglądało wtedy 5 lat temu.Dzisiaj mieszkam z synem,synową i wnukiem.:-))
OdpowiedzUsuńczytam, czytam - pamiętałam :-)
OdpowiedzUsuńtylko nie wiedziałam jak jest dziś.
to co było a nie jest nie pisze się w
rejestr! :-)
Sama bym na to nie wpadła - przyznaję, ale była u mnie Tania z pytaniem na ustach "A o urodzinach Wojtusia pamiętała ty ?. No więc powtarzam:STO LAT!!!! STO LAT !!!!! ATO LAT !!!!
OdpowiedzUsuńpuk puk?
OdpowiedzUsuńjest tam Patrol??
:-)
Patrol patroluje powódź i jest mocno zajęty.Przepraszam.
OdpowiedzUsuńojejku! Patrolu, urosłeś w moich oczach, choć i tak byłeś wielki! na moich terenach powódź była dość duża. mnie na szczęście nie zalało, ale w moim powiecie jest kilka miejscowości, gdzie woda sięga ludziom do dachów. to straszna tragedia. koczują w szkołach, kościoiłach...coś okropnego :-( mój facet ma łódkę, która ocalała jakimś cudem, choć była w hangarze, który zalało. na szczęście wczesniej odpiłął silnik. rozwoził żywność, opowiadał straszne sceny...
OdpowiedzUsuńmam wielki szacunek dla wszystkich służb i wojska po tym wszystkim.
pozdrawiam ciepło :-)
Wojtku,a ja wiem co Ci pomogło podjać tę decyzję - Twoja inteligencja!(noo,alem posłodziła:))serio tak myśle - umysł,ktorego nie zdołała zniszczyc wóda.Wiem,że to nie takie proste - mam świeżo w pamieci film o Iredyńskim pt."Irek"..,wspomnienia o Grochowiaku,Stachurze,
OdpowiedzUsuńJonaszu Kofcie..i wielu,wielu innych.Ale jest też Osiatyński,Olbrychski...,moj znajomy Tadeusz - i wielu,wielu innych - alkoholikow niepijących od lat.
A tak w ogole,to lubie,ze piszesz:)