sobota, 15 maja 2010

Decyzja.

To pytanie a raczej propozycja zaskoczyło mnie całkowicie.Po pierwsze jakiej terapii,co to takiego jest ta terapia z czym to się je?Po drugie ,przecież jestem trzeźwy jak niemowlak ,tydzień nie miałem alkoholu w ustach.Po trzecie,jaka terapia,ja już mam plany na najbliższe dni.Wyjdę z ośrodka ,zdobędę,wykombinuję(przecież nie zarobię ) jakieś pieniądze i nareszcie napiję się piwka( był upalny maj).Po za tym za kilka dni obchodzę urodziny i co będę je świętował o suchym pysku na jakiejś terapii? To tylko kilka przeszkód które mi natychmiast stanęły na drodze do podjęcia decyzji ,było ich o wiele ,wiele więcej.Jednak przed oczami miałem też zapamiętany z korytarza ośrodka widok.W tym samym czasie kiedy my,to znaczy ci z odtrucia ,wracaliśmy na swoje sale z górnego piętra schodziła inna grupa na obiad.Szokowała mnie różnica pomiędzy tymi dwoma grupami ludzi.Z jednej strony my,to znaczy ci z odtrucia: nieogoleni,niechlujni, ubrani byle jak,najczęściej w to w czym nas dostarczono na odtrucie,przy tym wszystkim dość rubaszni i hałaśliwi.Wiadomo zabiegi lecznicze trochę podreperowały nasze nadwątlone alkoholem siły witalne.Z drugiej strony szli ludzie ,ostrzyżeni,ogoleni ,porządnie ubrani wręcz pachnący,do tego jeszcze zachowywali się cicho,spokojnie .Już wtedy ta grupa mi się podobała i myślałem co trzeba zrobić by znaleźć się wśród nich a tak naprawdę to im zazdrościłem.Tak, ten widok i chęć znalezienia się w tej drugiej grupie zaważył na mojej decyzji o podjęciu terapii. cdn.

piątek, 14 maja 2010

Dlaczego przestałem pić?

Przyznaję że sam sobie zadaję pytanie : dlaczego mi się udało (jak dotychczas 5 lat).Często słyszę pytanie: co takiego się wydarzyło w moim życiu że postanowiłem skończyć z piciem?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie jednym zdaniem,bo złożyło się na to wiele czynników.
Próby ograniczenia nadużywania alkoholu podejmowałem od bardzo dawna,od ponad 30lat.
Za każdym razem odbywało się to pod wpływem jakichś dramatycznych wydarzeń ,związanych bezpośrednio z nadużywaniem alkoholu i pod presją osób z najbliższej rodziny.Sam w tamtym czasie nie łączyłem skutków z przyczyną.Uważałem że piję tyle samo co inni ,tyle ze mam pecha i np: to na mnie trafiło ze zatrzymano mnie prowadzącego samochód po pijaku.Mijały lata a ja od czasu do czasu trafiałem do ,, macierzystej jednostki" na odtrucie i zaszycie esperalu.Na odtruciu w ciągu owych 30 lat byłem 6 razy a esperal wszywano mi ok 15 razy.Każdorazowo takie odtrucie traktowałem jako ,,odnowę biologiczną" przygotowującą do dalszego picia.Zaszycia powodowały przerwę w piciu początkowo dość długą,najdłuższą 8 miesięcy a z czasem te okresy się skracały nawet do kilku tygodni. Z chęci napicia się potrafiłem wydłubać sobie esperal. Kilka lat temu po jednym z ciągów alkoholowych trafiłem na odtrucie do wspomnianej ,,macierzystej jednostki"W owej ,,jednostce" byłem już znany jako stały bywalec. Całe moje szczęście że byłem tam lubianym pacjentem bo nie sprawiałem lekarzom i personelowi specjalnych kłopotów. Po kilku dniach pobytu na odtruciu,w przeddzień wypisu,ordynator zapytał mnie: panie Wojtku czy nie podjął by pan dalszego leczenia zostając w ośrodku na 8 śmio tygodniową terapię?cdn.

czwartek, 13 maja 2010

Cd.

Kontakt z Kasią się urwał,nr telefonu który miałem w swojej komórce nie odpowiadał.Kilka tygodni temu dostałem SMSa : Wyjeżdżam Kasia.Na ekranie wyświetlił się jakiś obcy ,nie znany mi numer. Natychmiast oddzwoniłem.Okazało się że Kasia od kilku miesięcy nie mieszka już we Wrocławiu.Po różnych mniej lub bardziej dramatycznych przeżyciach Kasia wylądowała u mamy gdzieś w Białostockiem.Pytam ją :gdzie wyjeżdżasz? Jadę do Anglii, bo jakaś kuzynka czy też inna znajoma,załatwiła jej pracę. Kasiu a jak z Twoim piciem?Dasz sobie radę? Spoko-odpowiedziała.
Zadzwoń jak się już urządzisz.Oczywiście zadzwonię.Do tej pory ani widu ani słych a nowy nr telefonu też ogłuchł.Mam złe przeczucia bo Kaśka potrafiła zorganizować sobie piekło na ziemi w kraju i myślę ze na obczyźnie również to zrobiła.Dla osób nie wiedzących jak wygląda piekło na ziemi kobiety pijącej ,polecam lekturę w Angorze. Cykl artykułów pod tytułem ,,Spowiedź praktykującego alkoholika" rozpoczął Marek Koprowski i zmarł w trakcie pisania.Teraz dalszy ciąg dopisuje jego żona(też alkoholiczka) pod tytułem ,,Pić albo nie pić".
.

środa, 12 maja 2010

I jeszcze Kaśka.

Kaśka c.d.W czasie rozmowy Kasia zadała mi pytanie: Wojtek czy przebywanie ze mną(osobą pijącą)nie stanowi zagrożenia dla Twojej abstynencji?
Nie martw się Kasiu o mnie,ja mam za dużo do stracenia.Gdybym się teraz napił,to na następne spotkanie(może za rok a może nigdy)przyjechałbym nie samochodem(tym najwyższym na parkingu :-) )
lecz prawdopodobnie na kradzionym ,zdezelowanym rowerze,jeśli bym go wcześniej nie przepił.

Kasia PIĆ NIE PRZESTAŁA pomimo całej swojej wiedzy wyniesionej z różnych terapii i indoktrynacji z mojej strony. SZKODA!

KAŚKA po przerwie.

Cd. KAŚKA.
 Gdzieś tam we Wrocławiu.Czekam wypatrując znanej mi blond
sylwetki.Nie ma jej.Rozglądam się-zadzwonił telefon,Gdzie jesteś? Siedzę w
aucie,takim jak Tobie opisałem (najwyższe na parkingu).Widzę ją,Kaśka
-nie Kaśka.Szatynka,taka trochę ,,lumpiasto" odziana.
Twarz prawie obca,z jakimś takim brzydkim grymasem.Po pierwszych słowach
rozmowy,zrozumiałem dlaczego tak wygląda.KAŚKA PIJE!!! Nie przyznała się
od razu,sądząc że rolę osoby niepijącej
gra bezbłędnie.Może i bezbłędnie,ale dla laika,nie dla faceta który
ileś tam lat pił i wszystkie sposoby i metody udawania trzeźwego sam
stosował.Na mój zarzut-Kasiu Ty pijesz,zareagowała udanym zmieszaniem. Twierdzi
że pije od kilku miesięcy,to znaczy od momenty kiedy dowiedziała się od
lekarzy o toczącej ją chorobie(rak). CDN.