wtorek, 21 września 2010

Autoreklama?

Kiedy spotkasz uratowanego alkoholika, masz przed sobą człowieka niezwykłego.
Czyha w nim bowiem uśpiony wróg śmiertelny.
On zaś trwa obciążony swą słabością i kontynuuje mozolną swą drogę poprzez ten świat, w którym panuje kult picia, wśród otoczenia, które go nie rozumie, w społeczeństwie, które sadzi, że ma prawo z żałosną nienawiścią spoglądać na niego z góry, jak na człowieka pośledniejszego gatunku, ponieważ ośmiela się on płynąć pod prąd alkoholowej rzeki.
Kiedy spotkasz takiego człowieka wiedz,
że jest to człowiek w bardzo dobrym gatunku.

Fridrich von Bodelschwing

25 komentarzy:

  1. I sam też tak myślisz Krasnalu, że społeczeństwo spogląda z nienawiścią? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnie zdanie nie zawsze dotyczy prawdy. Nie każdy były alkoholik, albo alkoholik trzeźwiejacy, albo ..... pozostałe zdania są deczko naciągnięte i o dużym stopniu uogólnienia. Nie wszyscy, nie każdy, nie zawsze....

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam conajmniej dwóch alkoholików, którym uderzyło do głowy. Pokonanie ciągłego pijaństwa uważają za tak wielki wyczyn (on jest wielki i należy to doceniać), ze na innych spogladają z z wyższością: "Popatrzcie jaki jestem silny, cudowny. Pokonałem nałog i nalezy mi sięwielkie uznanie". To jest wyczyn, ale większym jest nie wpaść w nałóg.

    OdpowiedzUsuń
  4. wierzę w to, że trzeźwiejący alkoholik jest człowiekiem w bardzo dobrym gatunku. bardzo podziwiam takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Vicku,całe społeczeństwo na pewno nie ,ale jego pijany odłam w dużym procencie tak.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaskółko a czy tam jest gdzieś napisane że wszyscy, każdy i zawsze?I oczywiście jak w każdym przypadku są wyjątki w rodzaju:"Popatrzcie jaki jestem silny, cudowny. Pokonałem nałóg i należy mi się wielkie uznanie".Nazywasz wyczynem nie zachorowanie.Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  7. Z nienawiścią to szybciej spoglądają najbliżsi.Za to,że były alkoholik zmarnował im życie.Obcy natomiast patrzą na takiego osobnika z rezerwą.Długo musi udowadniać,że nie będzie powrotu.Mam sąsiadkę która nie piła 15 lat.Po śmierci męża popłynęła.Jest teraz w takim stanie,że żal na nią patrzeć.Szkoda,ze nie ma przymusowego leczenia być może jeszcze stanęła by na prostej.A tak to już z niej chyba nic nie będzie.Ostatnie stadium pijaństwa:(
    Dzieci do niej nawet już nie zaglądają,zajęła się nią ostatnio opieka społeczna.No cóż takie są skutki picia wódki.:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Alkoholizm jest chorobą na własne życzenie.Nie wyrozumiała jestem w tym kierunku.Trzeba mieć charakter i silną wolę aby móc powiedzieć STOP!!!
    Skoro się ma miękkie serce to się ma twardą doopę:)
    No tak zaraz mi powiesz Krasnalu,że niewinnie się zaczęło,albo to były takie czasy albo interesy,itd,itp.Nie do mnie to nie dociera.To trzeba umieć się kontrolować i umieć powiedzieć NIE!!!.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odłam to zawsze odłam :) Dziewczyny mają sporo racji, kiedy mówią, że niekoniecznie każdy były alkoholik jest w bardzo dobrym gatunku - zupełnie naturalne predyspozycje charakterologiczne mogą sprawić, że wyjście z dołka staje się dla takiego człowieka wyczynem godnym bohatera narodowego - wszędzie i zawsze to podkreśla i temat ten jest najważniejszym, albo i jedynym w każdej rozmowie. A przecież życie składa się z tak wielu drobiazgów ... równie ważnych ... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzidko ,jest taki program wychodzenia z uzależnień typu :alkoholizm,narkomania,na zywa się to 12 kroków kilka z nich tutaj przytoczę:
    8. Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.

    9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.

    10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.

    Wypełnienie kroku 9. zabiera trzeźwiejącemu alkoholikowi resztę życia i najczęściej nigdy nie jest mozliwe spełnienie go do końca i ,,normalni" alkoholicy muszą z tą świadomością sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego piszę :normalni,to dla odróżnienia od tych ,,bohaterów" którym wystarczy samo utrzymywanie abstynencji.

    OdpowiedzUsuń
  12. ja tam patrzę na cię z podziwem, bo sama nawet palenia rzucić nie umiem

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak. Alkoholizm to choroba. Choroba, z której cieżko, z mozołem sie wychodzi.Choroba, jak pisze Dzidka, na własne życzenie. Przcies wisz, jak to przyjemnie głuszyc własne rozteri, strachy, obawy i niepowodzenia alkoholem. Jeszcze jeden kieliszek i przestanę, jeszcze jeden i koniec. Potem kac moralny, ale tak fajnie było. Na moment zapomniałam o strasznym świecie. Właściwie dlaczego dzisiaj nie wypić, nie pomóc sobie w dołku? Jeden tylko jeden i nic poza tym.I tak codziennie, żeby sobie świat ubarwic, zeby pokonać dołek- tak fajnie ogłusza ten kieliszek. Co ja tu będę pisała. Sztuką jest w takim momencie powiedzieć sobie NIE. Straszny to moment i bardzo trudny. Wiem- przerobiłam parę razy cały proces prawie do granicy wpadki. I nie piszę tu tego, żeby dokopać alkoholikom. I w ogóle zastanawiam się, dlaczego - mimo wszystko- nazwano alkoholizm chorobą i tak szybko "wytłumaczono" ( usprawiedliwono pijących) ten nałóg.

    OdpowiedzUsuń
  14. Istnieje teoria, ze są ludzie, którzy rodzą się z predyspozycją do "holizmu". Może to być różny nałóg na początku. Niech będzie alkoholizm. Taki człowiek wychodzi z niego, ale po pewnym czasie popada w następny "holizm" np. pracoholizm. i też ma z wyjściem z niego problem.I dodam- nawiązujac do mojej poprzedniej wypowiedzi- żadna choroba nie sieje takiego spustoszenia wśród bliskich, jak alkoholizm. Nie należy wymagać od otoczenia, żeby tak samo traktowało chorobę- alkoholizm, jak inną chorobę, która ludzi dopada przeważnie znienacka i nie mogą sobie powiedzieć NIE, żeby ją zastopować.

    OdpowiedzUsuń
  15. Znalazłam w Necie
    "Sięgnąć po pierwszy kieliszek, to jakby wpaść pod pociąg - zabija cię lokomotywa, a nie kolejne wagony". I chyba o to chodzi, żeby nie dac się "lokomotywie"

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam "Tam" Twojego posta i komentarze. Wychodzi na to, że jestem przeokropny radykał.Mam opór, no po prostu mam opór i nic na to nie poradzę. Czytam Ciebie tam i tu i wiem, że Tobie udało się i tak trzymasz. Pewnie każdy, kto wyszedł z jakiegokolwiek nałogu zasługuje na uznanie. To prawda, że to cieżka, i trudna droga do normalności, ale nie przekonasz mnie, bo ja, która pomagam ludziom i staram się nie przejść obojętnie obok potrzebującego, nie potrafię się przekonać do tego "gatunku", który nierzadko pozostawił za sobą "zgliszcza". Wiem, ze każdy człowiek powinien mieć szansę na naprawienie swoich błędów. Niestety tego, co zostawia za sobą alkoholik nigdy się nie da naprawić. !@ kroków to magiczne zaklinanie i próby odkupienia tamtych czynów. Jestem peadogiem, wiem, jakie spustoszenie w psychice dzieci, żon/mężów zostawia "działalność" alkoholika/alkoholiczki w rodzinie, Nic tego nie jest w stanie naprawić. Dlatego nadal uważam, że silniejszy jest ten, który nie uległ nałogowi, niż ten, który z niego wyszedł. Bo ten pierwszy jest po prostu bardziej dojrzały i odpowiedzialny. Cały czas dotyczy to tych samych czynników powodujących wejście lub nie wejście w nałóg.

    OdpowiedzUsuń
  17. "Sięgnąć po pierwszy kieliszek, to jakby wpaść pod pociąg - zabija cię lokomotywa, a nie kolejne wagony". I chyba o to chodzi, żeby nie dac się "lokomotywie"

    Jaskółko,te słowa to dla mnie jedna wierutna bzdura.
    Alkohol jest też częściowo i lekarstwem na niektóre schorzenia,niektóre leki są na nim jest robione.I tu też by była pułapka.Są ludzie słabi i silni psychicznie i tu tkwi przyczyna.To wszystko od naszej psychiki zależy.A nałogi były i są:)...
    Mnie akurat nigdy nie zagrażał alkoholizm bo mam oporny do tego organizm,a po drugie mam też wstręt do tego trunku co nie znaczy,że nie wypiję lampki dobrego wina czy szampana.Pracowałam 1 rok w Rosji,wszyscy mi wróżyli,że nauczę się pić.Wręcz przeciwnie nauczyłam towarzystwo,że mogę się zabawić bez upijania się lub jak nie mam ochoty to i bez niego też.Jestem szczęściarą,że mój organizm szybko stawia opór i nie przyjmie tego trunku.To temat rzeka i niema chyba rodziny aby ktoś nie miał takiego problemu z bliskimi.Ja też przeżyłam wiele z bliskimi alkoholikami i napatrzyłam się ,że do końca swego życia nie zapomnę ile zła i szkody taka osoba wyrządza.Szanuję bardzo takie osoby które chcą i wyjdą z tego i nic poza tym.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz racje, że bzdura i masz racje dalej, i wszyscy, którzy tu się wypowiadają też mają rację. Swoją rację opartą na własnych doświadczeniach. Nad psychiką powinno się pracować, a przecież dobrze wiesz, że są tacy, którzy to robią i tacy, którzy "popłyną". I nie dlatego, że mają ją słabą, tylko dlatego, że tak łatwiej i wygodniej.Większosć ludzi ma psychikę odporną na stresy dnia powszechniego w stopniu wytarczającym, żeby sobie radzić, a jednak spory procent popada w alkoholizm w momencie, kiedy wcale nie musiał, bo tak naprawdę wystarczyło właśnie "popracować nad sobą". Łatwiej wleźć w alkohol i szukać wszędzie wytłumaczenia, i usprawiedliwienia, niż odrzucić myśl o piciu i "wyciszaniu się" w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Podziwiam ludzi, którzy wyszli z alkoholizmu.. że nie piją x lat.
    Ale nie rozumiem słowa zadośćuczynienie.. ten człowiek chyba ma już dość sam ze sobą.
    Innym jak można zadośćuczynić? Jak prosić własne dzieci o wybaczenie? I czy one to kiedyś zapomną? U nas leczy się alkoholików jak oni chcą, natomiast jego rodziny nie. ( jak ona sama zdaje sobie sprawę z tego, to szuka pomocy) Często cała rodzina popada w alkoholizm, chyba dlatego, aby nie myśleć.. inni dostają alergii na samo słowo „ alkohol”.
    Jeżeli alkoholizm to choroba - to jest chora cała rodzina i nie wiem czy nie bardziej.

    Nieraz zastanawiałam się co ja zrobiłabym gdybym np. ja miała ojca alkoholika.. chyba raczej starałabym się zapomnieć, że w ogóle go miałam. Od męża alkoholika też izolowałabym syna.
    Nie wiem jak to jest - obcych podziwiam.. ale kogoś swojego nie umiałabym. I co dziwne w tych ludzi już nie pijących jakoś wierzę. Natomiast alkoholik pijący budzi moją wręcz odrazę.. staram się tego nie ujawniać..
    Nie wiem czy poza może narkomanią można przyrównać alkoholizm do jakiegoś innego -holizmu.
    W innych krajach często alkoholik jest leczony.. ale najpierw izolowany od rodziny.. rodzina ma tzw. kuratora. Leczący się alkoholik dostaje pozwolenie na „widzenie” się z rodziną.
    My niestety dopiero raczkujemy w tej materii..
    Alkoholika pijącego mi nie żal, ale jego rodziny bardzo.. żyć z takim obciążeniem jest straszne. Zupełnie nie biega mi to co inni powiedzą., lecz o to co się dzieje w tych tzw. czterech ścianach… niech nawet ten alkoholik będzie na co dzień dobrym człowiekiem.. ale czy jest w ogóle człowiekiem? Zawsze widziałam w piciu jakieś upodlenie samego siebie
    Nie wiem czy są do tego jakieś uwarunkowania .. mój organizm nie toleruje alkoholu.. wręcz uczyłam się jak go stolerować, aby nie być dziwolągiem.
    Dzisiaj już zmiany kulturowe .. tzw. drinki .. delikatne wina.. pozwalają mi .. I kolejna paranoja ja nie pijąca potrafię zrobić domowe nalewki, wina i nawet śliwowicę ..

    OdpowiedzUsuń
  21. .. kto widzi w alkoholiku niepijącym bombę z opóźnionym zapłonem? Na pewno ten, co się z tym zetknął bezpośrednio. Nawet gdyby to już był człowiek cud-miód., chyba nie uwierzy. Po jednym piekle fundować sobie ewentualnie drugie? A w imię czego?

    OdpowiedzUsuń
  22. czy alkoholizm to sprawa tylko psychiki? alkohol jest obecny, mamy barki, są spotkania towrzyskie, integracyjne.. gdzie nie pójdziesz tam alkohol.. Bywa, że nie można znależć miejsca gdzie można zjeść wypić kawę.. ale zawsze jest piwiarnia.. Alkohol - waluta obiegowa też jeszcze ma miejsce. Potem już krok, aby stosować go jako znieczulacz.. a mężczyzna oznakę siły i męskości, bo ile on to nie wypił..

    OdpowiedzUsuń
  23. Dla mnie alkoholizm nie jest chorobą, tylko nałogiem, który na własne życzenie przechodzi w super nałóg. Co mają powiedzieć ludzie, którzy są naprawdę chorzy, np. na białaczkę, choroby układu immunologicznego, tacy, którzy w żaden sposób nie przyczynili się do tych chorób. Alkoholizm to kwestia woli, słabiutkiej sflaczałej woli. Niby za co mam podziwiać byłego alkoholika?

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobre, alkoholicy sami siebie podziwiają?

    OdpowiedzUsuń