Przede wszystkim pozostaje w dalszym ciągu w błogim stanie trzeźwości
Użera się z pewną panią (konserwator dzieł sztuki)a prywatnie z siostrą,która przejęła pałeczkę pijaka i twierdzi że musi wypełnić pustkę w gronie pijaków po moim zaprzestaniu uchlewania się (może być uchlewienia się) to na jedno wychodzi.Zamierzałem tutaj coś napisać ale nie mam na to siły,to mnie przeraża .Może kiedyś w mniej świątecznym nastroju będąc spróbuję coś jeszcze napisać.
WESOŁYCH I RODZINNYCH ŚWIĄT ŻYCZĘ WSZYSTKIM ODWIEDZAJĄCYM TEN NIE DO KOŃCA MROCZNY BLOG.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wesołych Świat:):) I wielkiej mocy do codziennego użerania się z realiami codzienności:):) oraz pozostawania w błogim stanie trzeźwości do końca świata i o jeden dzień dłużej:):):)
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki Jaskółeczko:-))
OdpowiedzUsuńPisz Wojtuś, pisanie pomaga, zwłaszcza w tak trudnych sytuacjach. Gdzieś do diaska wygadać się trzeba. Twoje perypetie, doświadczenia i wojny o rozum dla siostry mogą pomóc wielu ludziom. Nie tylko tym, którzy mają problem z piciem, również tym, którzy mają problem z tymi którzy piją. Latem zmarła nieco dalsza sąsiadka, młodsza ode mnie, dawna szefowa banku, było już bardzo źle. Nocą po pijaku w krzaki wpadła i już z nich nie wyszła. Kolejne dwie sąsiadki, nie bacząc na to zdarzenie - piją dalej. Co dzieje się z ludźmi ?
OdpowiedzUsuńM.
A może my zwyczajnie żyć nie umiemy ? Dopóki człowiek młody - buduje, radość czuje, nadzieję ma. Im doświadczenia życiowego więcej tym mniej wiary i radości, o nadziei nie wspomnę. Nawet w miłość wierzyć się już nie umie.
OdpowiedzUsuńNie wiem kim jest Anonim piszący ,,my zwyczajnie żyć nie umiemy".Nie podpisuję się pod owym ,,my".Co prawda dość późno bo w wieku ponad 50lat potrafiłem przebudować swoje życie do ostatniej ,,śrubki"i to pozwoliło mi poczuć się szczęśliwym,niestety mój wpływ na cudze życie jest znikomy.Wiary i nadzieji mi nie brakuje,tyle że tu nie moją wiarę i nadzieję chodzi.
OdpowiedzUsuńAnonim podpisany ,,M",domyślam się że to Ty ,,moja daleka przyjaciólko":-)) Nie bardzo mogę pisać bo łapię się na tym że staję się mało obiektywny,co można wytłumaczyć bliskością osoby o której chciał bym pisać.To może dziwne ale pisząc tylko o sobie zazwyczaj mi się to (obiektywizm) udawało.Zresztą,ja nawet nie nadaję się do sensownego komentowania,emocje mnie roznoszą.Przepraszam.
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam ludzi,którym udało się odzyskać kontrolę nad własnym życiem - zmienić je,przebudować,zerwać z nałogiem, i to niezależnie od wieku.Myślę,że nie ma rzeczy niemożliwych,najwieksze ograniczenia tkwią w nas samych.Znam wiele takich przykładów i to nie tylko dotyczących alkoholu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Wojtku.
Wojtek, a czy ty dziś umiesz powiedzieć dlaczego - wg twoich własnych odczuć - w ten alkoholizm popadłeś ? Z doświadczenia wiem, że alkoholicy to ludzie, którzy mają problem. Ty miałeś wszystko: świetnych kumpli, ukochaną żonę, dzieci, pracę, fantazję, byłeś przystojny.... miałeś wszystko... Tylko nie mów, że dlatego, że żona do Niemiec wyjechała
OdpowiedzUsuńMarianno,ja problem z alkoholem miałem od bardzo dawna.Pierwszy raz na odtrucie i zaszycie esperalu trafiłem Jakieś trzydzieści lat temu.Nikogo za to nie obwiniam a już na pewno nie kolejne żony czy partnerki.Zresztą pogłębiające się fazy uzależniania się częściowo opisałem w ,,Piciorysie"A dlaczego piłem,popijałem itd?Na początku dla towarzystwa,bo pili wszyscy,jedni mieli umiar inni nie.Ja się zaliczałem do tych z ,,twardą " głową,nazywało się to że miałem łeb do picia i częściowo to było powodem mojego pogrążania się.Gdybym miał Tobie tutaj opisać krok po kroku to prawdopodobnie musiał bym założyć nowego bloga.Ale idąc na łatwiznę to odsyłam Cię do: http://morawica.com.pl/alkohol/mechanizmyuzaleznienia.html
OdpowiedzUsuńA tak w telegraficznym skrócie to po prostu byłem hulaką i prowadziłem birbandzki tryb życia a nałóg był ceną za to:-))
OdpowiedzUsuńI przyznaję że podobało mi się to, lubiłem tą naftę:-))Każdy wiek ma swoje prawa.Teraz jestem starszym panem ,,po przejściach" i dobrze mi z tym.
Witam serdecznie...
OdpowiedzUsuńZaskoczona byłam Wojtuś jak zadzwoniłeś i przepraszam za mój ton rozmowy.Nie spodziewałam się ,że po kilku latach ktoś może jeszcze pamiętać:)
Czas płynie nie ubłagalnie i z tym się trzeba pogodzić,co poniektórym to się nie udaje.No cóż nie mamy na wiele rzeczy wpływu.
Pozdrawiam serdecznie i życzę aby Ci się udało poukładać jeszcze wiele spraw.
Dzidka /opiekunka/
Dzidka, ja ciebie też pamiętam :))))
OdpowiedzUsuńWojtek i tak trzymaj. Na nowy rok życzę ci siły oraz pamiętania o sobie. I szczęścia.
Marianno!!!...cieszę się bardzo.:)
UsuńPowiem Ci,że zaglądam do Twojego bloga i poczytuję...
Zapraszam do mnie,ciut tam coś napisałam.
No patrz Marianno,nie jest z nami jeszcze tak źle:-)) Ten no jak mu tam? Niemiec Noooo??? Alzheimer!!! Nas nie odwiedza.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze,czego i Wam w nowym roku życzę,oczywiście i Ciebie Dzidko do tego ,,Wam"zapraszam:-))
Ja już sam do siebie też mówię ,,Wy" :-))To taki zabużański miejscowy obyk:-))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZa pozdrowienia piękne dzięki i oczywiście wzajemnie wszystkiego naj,naj w Nowym Roku dla całej plejady gwiazd.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam !!!...co słychać ???
OdpowiedzUsuń