sobota, 6 czerwca 2009

cd.

Pierwszy mój kontakt z alkoholem-jako nastolatek z kolegami wypijaliśmy dla dodania sobie animuszu gdzieś w parku czy też w tzw bramie wino patykiem pisane za 19zł(na które solidarnie składaliśmy się) Oczywiście przy okazji jakiejś imprezy jak prywatka czy też imieniny nie obeszło się bez cichcem wypijanego alkoholu (najczęściej wino).Z racji tego że bozia obdarowała mnie wyjątkowymi warunkami fizycznymi uprawiałem liczne dyscypliny sportowe.W szkole podstawowej była to gimnastyka akrobatyczna. Na treningi chodziliśmy do takiego pałacyku nad Odrą przy ul Rzeżbiarskiej.Pech chciał że owa sala gimnastyczna sąsiadowała z wytwórnią win na ul Wiwulskiego.Mając stosunkowo łatwy dostęp do produktów owej wytwórni przychodziliśmy często na trening w stanie wskazującym, co potem skutkowało licznymi kontuzjami.W szkole średniej będąc jednym z najwyższych w klasie uprawiałem Koszykówkę.Zwyczajowo po każdym treningu chodziliśmy na piwko do jednej z licznych wtedy piwodajni(byliśmy niepełnoletni ale nasz wygląd (wzrost)nie stwarzał podejrzeń u pana nalewającego piwo)Moje kontakty z alkoholem do tej pory nie stwarzały żadnych konfliktów z otoczeniem(a może mi się tak wydawało)Pierwszym sygnałem ostrzegawczym że coś est nie tak ,było relegowanie mnie z jednej ze szkół.Niestety wtedy tego nie wiązałem z moimi ciągotami do piwa czy też wina.W tamtym czasie zdarzało mi się wypijać 6-10piw tygodniowo i do tego co najmniej 1-2wina patykiem pisane.cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz