sobota, 13 czerwca 2009

SAMOTNOŚĆ W UZALEŻNIENIU OD ALKOHOLU

SAMOTNOŚĆ W UZALEŻNIENIU OD ALKOHOLU O alkoholizmie mówi się że że to "choroba samotności".
Myśli samobójcze oraz udane i nieudane próby samobójcze są ostatecznym przejawem zniszczeń alkoholowych wynikających z poczucia wewnętrznego i zewnętrznego osamotnienia.

SPOSOBEM NA WYJŚCIE Z OSAMOTNIENIA JEST UWOLNIENIE SIĘ OD SWOJEJ TAJEMNICY,
REZYGNACJA Z FAŁSZU PRZED SOBĄ I LUDŹMI,KTÓRZY ZAAKCEPTUJĄ ALKOHOLIKA,OBDARZĄ GO SZACUNKIEM,NIE UKARZĄ,NIE WYŚMIEJĄ I NIE ODRZUCĄ ZA JEGO SŁABOŚCI I GRZECHY.
OSIÓWKAWśród wielu prac pisanych przez pacjentów w czasie terapii jedna z nich tzw osówka sprawiała najwięcej kontrowersji i kłopotów piszącym.
Uzależnienie od alkoholu ,tak jak inne choroby,ma swoje objawy-tzw objawy osiowe,których występowanie wskazuje na istnienie uzależnienia od alkoholu.
Każdy chory miał po kilkunastu dniach pobytu na terapii obowiązek opisania
swoich objawów osiowych i stwierdzenia wobec całej grupy że JESTEM ALKOHOLIKIEM.Ten moment był najczęściej momentem przełomowym dla skuteczności terapii.Mnie również nie chciało przejść przez gardło zdanie w którym przyznaję się że jestem alkoholikiem.Owszem mam kłopoty z piciem ale zaraz alkoholik?O co to to nie.U nas można leżeć pod płotem,być zarzyganym,brudnym i jest się wtedy smakoszem lub co najwyżej pijaczkiem ale -alkoholik?Alkoholik to coś o wiele gorszego.A alkoholik to jest akurat ten sam pijaczek leżący pod płotem,tyle tylko że się podniósł i chce coś ze swoim życiem zrobić.Na zakończenie terapi napisałem slogan:ODDAM DUSZĘ DIABŁU JEŚLI MI POMOŻE SIĘ Z TEGO WYPLĄTAĆ.Diabeł po moją duszę nie przyszedł i muszę sam sobie radzić, jak na razie z niezłym skutkiem.

16 komentarzy:

  1. Zastanawiam się jak ja, osoba póki co nie uazleżniona (przynajmniej od alkoholu), odnoszę się do alkoholików i pijaczków. Przyznam,że chyba traktuję ich inaczej. Pijaczek - to wybór drogi życiowej, niechęć do podejmowania jakichkolwiek działań życiowych, pójście na totalną łatwiznę, alkoholik - to ktoś, komu przeszkadza picie w życiu, nawet jesli poczatkowo wiele mu ułatwia, to w soatecznym rozrachunku - utrudnia. Alkoholik zawsze bedzie samotny, pijaczek - nie, dla niego to staw, w którym pływa. Obserwuje swoich ulicznych meneli, częsty mam z nimi kontakt z róznych powodów. Mam wrażenie,ze dla nich to świadomie wybrany model życia, łącznie z konsekwencjami, których świadomość mieć muszą, wszak widzą śmierci kumpli. Mają swoje hierarchie, tworzą społeczność. Nie męczą się emocjonalnie ze sobą.
    Alkoholik jest sam. Walczy albo się poddaje. Alkoholizm to horoba, pijaństwo to wybór zyciowy. Ze kończy się podobnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój stosunek do pijaka - obojętny. Rejestruję jego obecność, pomagam, gdy trzeba go podnieść z ulicy, nie mam zupełnie potrzeby ingerowania w jego życie. Pijak nie chce pomocy bo nie chce nic zmieniać, jedynie mieć kasę na picie.
    Alkoholik to już wyzwanie. Bo to już emocje i jego walka, której nie wolno załamać. Mam wrażenie,że alkoholik to chodząca drażliwość i delikatność, czuły na każdą postronną opinię. Alkoholik to odpowiedzialność.

    Myślę,że dla ciebie alkoholizm to już nie problem, gdyż zacząłeś sie z tym publicznie rozprawiać. Przyznam, że podziwam cię. Dlatego, że podjąłeś walkę właściwie sam i dałeś sobie radę. Wiadomo,że każda taka walka to wojna osobista ale niektórzy mogą liczyć na silne wsparcie osoby bliskiej. Ty chyba nie bardzo miałeś na kogo liczyć, więc robiłeś to sam, dla siebie i swojej godności, nie dla osoby bliskiej. Nawet jeśli motywem i bezpośrednim powodem był syn to raczej działał na zasadzie obserwowania czy dasz sobie radę. I chyba tutaj jest twoja wygrana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Alchemillo nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz twierdząc że pijaczek nie jest samotny.To wszechogarniająca samotność powoduje że podąża w kierunku tego stawu gdzie przebywają jemu podobni i równie samotni jak on .Bardzo często ma za sobą popalone wszystkie mosty i jedyna otwarta jego zdaniem droga wiedzie do stawu.Często to właśnie wyizolowanie od rodziny, społeczeństwa nie pozwala mu na zrobienie czegokolwiek ze swoim życiem.Oczywiście jest to pójście na łatwiznę bo staw go przyjmie bez żadnego (prócz flaszki)nakładu z jego strony.Osoby niepijące nałogowo mają ten komfort że mogą się poruszać równie dobrze w stawie jak i poza nim.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żaden ,,pijaczek"nie stał się nim z wyboru.Wyobraź sobie statecznego ,wykształconego człowieka ,który w którymś momencie życia mówi sobie -od dzisiaj będę wiódł żywot ,,pijaczka"bo podoba mi się taki styl życia.Wsiąkanie w środowisko ,,pijaczków "odbywa się całkowicie bezwiednie i często trwa długie lata.Zachowują się proporcje:im bardziej jego dotychczasowe środowisko ,rodzina w wyniku jego ekscesów poalkoholowych izoluje się od niego tym bliżej mu do środowiska ,,pijaczków".

    OdpowiedzUsuń
  5. Lecz ja mówię o tych, co piją od zarania, bo taką mają wizję. Nie o podejmowaniu decyzji "teraz będe pijakiem". Ostatnio wśród użytkowników mojej Bełtsrasse pojawił się nowy, 15-latek. Ma ojca i matke, możliwośc nauki czy czegokolwiek, wybiera ulicę. Widać po nim, ze lubi to środowisko menelskie. Ci ludzie nie mają rodzin, znaczy zapomnieli,ze mieli matkę czy ojca, nie zakładają nowych rodzin - po co, to tylko wrzód na d.., pracuja tylko na tyle by wystarczyło na picie następnego dnia. O nich mówię.
    Allch.

    OdpowiedzUsuń
  6. I nie tylko o tych, którzy już piją "bo muszą", również o tych, którzy w to wchodzą. Oczywiście wśród nich są i inni, ale takich z wyboru jest sporo. Tak się składa,ze nawet ostatnio o nich myślałam (socjologicznie), o tym jaką tworzą społeczność i o tym,ze jest im w tym dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Alchemillo piszesz z taką lekkością o wyborze 15 latka (toż to jeszcze dzieciak).Piszesz że ma rodziców,owszem ma ale tylko w metryce,on też zapomniał że ma ojca i matkę tak samo jak oni zapomnieli że mają dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem,zeto dzieciak, ale dzieciak, który dobrze się czuje w takim a nie innym środowisku. Pewnie ten jego wybór nie jest do końca świadomy ale jest. Czasem myślę, ze niektórzy ludzie mają swoją drogę gdzieś zapisaną.
    Jego rodzice nie są alkoholikami,przybrani rodzice, może to jest problem.Al.

    OdpowiedzUsuń
  9. zresztą nie wiem, nie jestem ekspertem tylko obserwatorem. W domu obok mieszkała rodzina. Ojca rodu nie poznałam, bo zmarł przed moim osiedleniem się na wsi. Matka - szalenie ciepła i bardzo fajna, mimo wieku bardzo piękna kobieta - jedyna nie piła. Jeden syn, pilot, swego czasu bardzo dobry zresztą, pił. Nie żyje. Córka, lekarka, piła, zmarła pierwsza. Najmłodszy syn - typowy menel, przy tym dusza człowiek. Też nie żyje.Matka zmarła ostatnia. Dlaczego pili ? Nie wiem. W każdym razie starsza dwójka- widać było,ze próbują walczyć, że chcieli by inaczej. Ich nazwałabym alkoholikami. Najmłodszy - zero starań, jemu dobrze było w tym stanie. (dla nie to pijak). Może to kwestia umownej(mojej) nomenklatury, ale myślę,ze jeśli alkohol spożywany jest wbrew sobie ma to szansę na wyleczenie. W wypadku pijaka - nie ma, bo on leczenia nie podejmie.Allch.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak trudno uwierzyć, że jest sie dzieckiem alkoholika, kiedy ta prawda o uzależnieniu rodzica wychodzi dopiero, gdy ma on prawie 60 lat. Co za mistrzostwo w stwarzaniu pozorów. Medal za podporządkownie i uzależnienie rodziny w ten sposób, że się nie połapała prze wiele,wiele lat.

    OdpowiedzUsuń
  11. niestety problem dzieci alkoholikow jest dosc powazny
    od jakiegos czasu dziala DDA (Dorosle Dzieci Alkoholikow)
    robiono badania z ktorych wynika ze dzieci alkoholikow, sa tak samo uzaleznione od alkoholu i tak samo wpadaja
    dodatkowo maja bardzo czesto na sobie jeszcze pietno przemocy i wyboru partnera alkoholika ze sklonnoscia do przemocy
    jest to bardzo ciezki problem, czasem zastanawiam sie czy nie bardziej skomplikowany od narkomani
    gdzie jednym z etapow leczenia jest odrzucenie i pozostawienie sobie samemu

    alkoholizm niestety jest jak rak ktory czesto rosnie w sile w zaciszu domowym

    chyle czolo przed Toba za sile i odwage, wiem ze to zadne porownanie, ale wlasnie po raz kolejny (mam nadzieje ostatni) rzucilem palenie i nie jest latwo
    ale moge sobie wyobrazic choc namiastke Twojego problemu

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. I osoba uzależniona i rodzina mogą mieć poczucie osamotnienia w tej chorobie, niezrozumienia. Szczególnie jak u chorego pojawia się jeszcze agresja. Ale to uczucie warto przezwyciężyć i w tym czasie starać się wspierać na ile jest to możliwe. Nie da się jasno okreslić która strona bardziej cierpi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Korzystanie z wizyt domowych, jakie oferuje https://psycholog-ms.pl/wizyty-domowe/, jest również doskonałą opcją dla osób, które cenią sobie prywatność i dyskrecję. Terapia w domowym zaciszu pozwala na otwarcie się i podjęcie pracy nad sobą w przestrzeni, w której czujemy się najbardziej komfortowo.

    OdpowiedzUsuń